czwartek, 7 sierpnia 2014

Rozdział 3 Maska

Koncert zacznie się za jakieś dwadzieścia minut. Jesteśmy zwarci i gotowi do naszej kolejnej akcji. Obok mnie stoi mój brat wra z Angel. W drugiej grupie po przeciwnej stornie jest Ben i Jackiem. W samochodzie przed O2 siedzi Jeamie, który próbuje włamać się do układu sterowniczego, aby odciąć dopływ prądu. Adrenalina wzrasta coraz bardziej.
-Ash, dlaczego wybraliśmy akurat ten koncert, a nie jakiś inny, który jest normalnie w piątek, a nie w środku tygodnia? Hmm?
-Bo tak jest fajnie. Młoda trzeba się trochę zabawić w środku tygodnia, a nie tylko w weekendy nie sadzisz? - uniósł brwi
-Wstaniesz za mnie jutro do szkoły? Nie sądzę..... a później narzekasz, jak cię budzę, abyś mnie podwiózł, ponieważ zaspałam.
-Ok, słowo harcerza, że nie będę narzekał i podwiozę cię jutro z samego rana na zajęcia. Plus zrobię pyszne śniadanie- spojrzałam na niego spodełba  - no dobra dobra, obiad też zrobię, jak i  zakupy może być?
-Okay. Ale Ash- uśmiechnęłam się- nie jesteś harcerzem.
-Oj przymknij już się! I bądź tu dobrym bratem....- Z uśmiechem pokręcił głową i wdał się w pogawędkę z brązowowłosą.
W moim plecaku mam dwie pary czarnych spodni: dla Asha i Ang, w które muszą się przebrać przed występem. Nie jest to może wygodny strój, ale jakoś trzeba się przystosować. My zaczynamy swój pokaz jakieś piętnaście minut po tym jak One Direction wejdzie na scenę. Do tej pory mamy udawać wielkich fanów, co nie będzie zbyt trudne, gdyż zapewne większość ich po prostu kocha. Nie mam nic przeciwko nim,bo mają naprawdę fajne piosenki. Lubię ich, jednak nie okazuje tego tak, jak niektóre dziewczyny, piszcząc wniebogłosy. 
Światła przyciemniały i na wielkim ekranie na przeciwka nas zaczęło się odliczanie. Na arenie zaczęło robić się coraz głośniej. Flesze aparatów zaczęły błyskać. Wszyscy skandowali :
5!
4!
3!
2!
1!
Światła się rozjaśniły i chłopcy niczym z podziemi wyskoczyli na scenę. Liam krzyknął JAK SIĘ BAWI LONDYN. A tłum za wiwatował. Chłopcy biegali po scenie dobrze się bawiąc. Dziewczyny piszczały. Każdy z chłopców dawał z siebie wszystko śpiewając kolejne piosenki z albumu.
Spojrzałam na zegarek, który wskazywał punktualnie 20:15. Wyciągnęłam z plecaka spodnie i podałam je bratu i przyjaciółce. Szybko się przebrali. Ja w tym czasie spojrzałam na ochroniarzy, którzy stali naokoło wysepki, na którą w późniejszym czasie mieli udać się chłopcy i mieliśmy występować my. Było ich około ośmiu, w tym czterech, których znałam. Reszta była rozproszona po wielkiej hali pilnując porządku i bezpieczeństwa fanów. Założyliśmy maski i byliśmy gotowi. Słyszałam jak moje serce podwoiło swoją pracę. Byłam zestresowana. Ostatni raz spojrzałam na przyjaciół i w pewnym momencie zgasło światło. Wszyscy byli zdziwieni, bo nie znali przyczyny braku dostawy prądu. Na moich ustach zawitał cwaniacki uśmieszek. Jeamie znowu podłączył się do panelu sterowniczego. Nie mam bladego pojęcia, jak to robi, ale trzeba mu przyznać, jest doby w te klocki. Od tego momentu mieliśmy jakieś 15 sekund, aby zając pozycje. W momencie kiedy zaczęła wyć syrena widziałam, że wszytko się zaczyna. Usłyszałam podkład piosenki, do której tańczyliśmy na próbach. Na sam początek zaczynały tańczyć dwie grupy w sektorach po bokach prowadzeni przez Bena i Jacka, następnie cała reszta łącznie z nami. Muszę przyznać, ze mieli niezłe nagłośnienie, bo basy były wyczuwalne nawet na samym środku tak dużej hali. My, czyli ja, Ash i Angel staliśmy w pierwszym rzędzie. Moim partnerem  oczywiście był mój brat. Nasz dość skomplikowany układ zakończyliśmy padem na podłogę i światło zgasło. Dziewczyny pościągały spodnie i zostałyśmy w sukienkach.
Stanęłam na przeciwko blondyna i wplątałam jego palce pomiędzy moje na wysokości ramion. Kiedy światła znów się zapaliły a w głośnikach rozbrzmiały pierwsze takty, każda z grup po kolei rozpoczynała układ. Po czym kolejna, po odliczeniu do pięciu. Obserwatorzy mogli odnieść wrażenie, jakby każda kolejna budziła się do życia. Oddaliliśmy się od siebie. Wtedy Ashton zrobił tak zwaną "nóżkę", schylił się delikatnie do przodu, abym mogła na nią wejść. Wyrzucił mnie w górę, zrobiłam salto, a spadając musiałam rozsunąć nogi, aby chwycić go w biodrach, a on chwycił mnie za talię. Następnie z gracją postawił mnie na ziemi i zatańczyliśmy kawałek układu osobno. Ręce złożyliśmy w pięści i przyłożyliśmy do klatek piersiowych. Później rozłożyliśmy je na boki i powtórzyliśmy ten sam ruch czterokrotnie w tym czasie cały czas robiąc dwa kroki do tyłu, a następnie krzyżując je. Nadszedł czas na tak zwane "samolociki" *.Umiejscowiłam jedna ręka wyżej, druga niżej i obróciliśmy się do siebie tak, że staliśmy teraz twarzą w twarz. Ashton znów za pomocą "nóżki" wyrzucił mnie w górę, a spadając znów chwyciłam go nogami w biodrach, a on mnie w tali. Następnie delikatnie mnie podrzucił, tak, że siedziałam mu na ramionach. Wywinęłam się do tyłu robiąc fikołka. Stanęłam przed nim, oparłam głowę o jego brzuch i chwyciliśmy się dłońmi pomiędzy moimi nogami. Wykonałam kolejnego fikołka, tym razem wyglądało to bardziej skomplikowanie i efektownie. Podczas naszych pokazów Ashton był zawsze bardzo skupiony, aby wszystko poszło tak jak należy i żeby żadne z nas nie zrobiło sobie krzywdy. Pomimo tego że sobie często tego nie okazujemy, kochamy się. Gdyby jedno wpadło w tarapaty, drugie zrobiłoby dosłownie wszystko, aby mu pomóc. 
Spadając, wyrzucił mnie mocniej w górę tak, że nie puszczając mnie zjechałam po jego plecach, Chwyciłam się jego bioder, a on przytrzymał mnie za szyję dzięki czemu bardzo szybko wyszłam spod niego, nie dotykając podłogi. Stanęłam przed nim. Pod koniec jeszcze jedno salto, kawałek tańca razem a'la "cha cha". Nadszedł czas na ostatni, najtrudniejszy moment. Wyrzut w górę, z przelotem za plecami partnera do przejścia pomiędzy nogami. Razem z Ashtonem mieliśmy taniec we krwi, dlatego uwielbialiśmy stawiać sobie wysoko poprzeczkę. Oczywiście ostatni element wyszedł nam wręcz perfekcyjnie! Na końcu zwykłe podnoszenie. Jedną nogą stanęłam na jego lewej ręce, a drugą zgiętą podtrzymywał on. Wyciągnęłam ręce w górę jak pozostał część dziewczyn. Tym zakończyliśmy nasz dzisiejszy pokaz. Był on wyjątkowo krótki, ponieważ był w środku tygodnia. Światła znów zgasły, a ja w tempie ekspresowym zeskoczyłam na ziemię, zabrałam plecak i drogą dla ochrony pobiegłam za kulisy. Było tam jedno z niestrzeżonych wyjść, bo ochroniarzem był nasz znajomy.
Oczywiście życie byłoby zbyt piękne, gdyby nie płatało nam figli.  W moim kierunku szedł ewidentnie zbulwersowany zaistniałą sytuacją jeden z ochroniarzy chłopaków. Jedyne co zostało mi w tej sytuacji, to ukryć się w toalecie i modlić się, aby do niej nie wszedł. 
Przebrałam się czarne jeansy i jakiś luźny t-shirt oraz ściągnęłam maskę i schowałam do plecaka. Chciałam tam przeczekać aż sobie pójdzie i pobiec w strone wyjścia. Kiedy kroki ucichły chwyciłam za klamkę i otworzyłam drzwi. Miałam już iść, kiedy usłyszałam rozmowę dwóch mężczyzn. Zamknęłam drzwi i zaczęłam rozglądać się po pomieszczeniu szukając okna. I oto i ono ! "Dzięki Bogu" wymamrotałam pod nosem i odetchnęłam z ulgą. Znajdowało się pomiędzy dwoma kabinami, więc nie było mniejszego problemu, żeby się do niego dostać. Jedną nogą stanęłam na jakimś bolcu od drzwi i wdrapałam się na ściankę dzielącą kabiny. Już miałam otwierać okno, kiedy klamka od drzwi zaczęła się poruszać. Zamarłam w bezruchu. Drzwi delikatnie się uchyliły,a  serce zaczęło mi szybciej bić. Blond włosy chłopak wszedł do toalety. Podszedł do dużego lustra zawieszonego nad umywalkami i opłukał twarz wodą. Spojrzał w lustro i poprawił swoje włosy. Jednak w podczas tej czynności zamarł w bezruchu. Gwałtownie się odwrócił, a jego wzrok był wlepiony we mnie. Moja ręka w bardzo szybkim tempie pomknęła do klamki od okna. Gwałtownie je szarpnęłam i otworzyłam okno na oścież. 
-To ty- powiedział powoli się do mnie zbliżając. 
Nie odpowiadając, szybko odwróciłam się do okna. Przełożyłam nogi przez parapet i zsunęłam się na ziemię. Zaczęłam biec sprintem. Skręciłam w jakąś uliczkę, oparłam się o mur i ciężko dysząc zjechała po nim plecami i usiadłam na bruku. Jedyne o czym teraz  myślała to to, aby jak najszybciej znaleźć Asha i resztę, udać się do domu i wziąć ciepłą kąpiel. Przed oczami cały czas miała blondyna o niebieskich oczach. Po chwili odpoczynku, kiedy wyregulowałam oddech ruszyłam wzdłuż muru na poszukiwanie naszej paczki. Znalazłam ich dopiero niedaleko wejścia głównego, stojących obok czarnego vana. Po środku stał mój brat ciągnąc za końcówki swoich lekko kręconych włosów. Robił to zawsze w tedy, kiedy był czymś zdenerwowany. Powolnym krokiem podeszłam do nich i odchrząknęłam.
-Coś się stało?
-O mój boże! Już myślałem, że cię złapali! Nigdy więcej czegoś takiego nie rób! Wiesz jak strasznie się martwiłem ?!  Znaczy martwiliśmy . - Ash  podszedł do mnie i mnie przytulił. Staliśmy tak jeszcze chwilę, potem wsiedliśmy do auta i odjechaliśmy spod słynnej londyńskiej areny.

***

Niall's pov.

Byliśmy w połowie piosenki Happily, gdy zgasły światła. Stałem obok Liama i nie wiedzieliśmy co się dzieje, do momentu kiedy ponowieni się nie zapaliły. Na mniejszej scenie pojawił się  zespół. Zaczęła grać muzyka, oni tańczyli a nad nimi pojawił się napis "The Masks". Ich układ był dopracowany do perfekcji, nawet nikt z pobocznych grupek się nie mylił. Wszyscy tańczyli równo, co dawało niesamowity efekt. Stałem jak wmurowany na scenie nie słysząc nawet wołających mnie chłopaków. Kiedy ponowieni zgasły światła myślałem, że to już koniec, ale kiedy pierwsze takty piosenki dotarły do moich uszu a światło znów się zapaliło wręcz oniemiałem. Mała brunetka w masce tak jak reszta wraz ze swoim partnerem wykonywali po prostu świetny układ!  Mimo iż cała reszta robiła to samo mój wzrok spoczywał właśnie na niej. Nie mogłem oderwać od nich oczu. Dziewczyna robiła wszystko bardzo delikatnie i z gracją. Jednak oglądanie występu przerwał mi Paul, nasz ochroniarz, sprowadzając mnie ze sceny. Wepchnął mnie do naszego pokoju gdzie na kanapach siedziała już pozostała czwórka. Przez chwilę wpatrywałem się w ścianę. Z zamyśleń wyrwał mnie Louis, który machał mi dłonią przed oczami. 
-Co? 
-Patrzyłeś w tę ścianę jak zaczarowany 
-Po prostu się zamyśliłem.
-Ostatnio często ci się to zdarza;

-Nie rozumiem dlaczego nie mogliśmy tam po prostu zostać. 
-Sam chciałbym to wiedzieć. Ich układ był świetny! Słyszałem o nich kilkakrotnie. włamują się na koncerty, dają pokaz swoich umiejętności i znikają bez śladu.Nikt nie wie kim są. Choć podejrzewali wiele osób, to żadna nie okazała się z nimi w jakiś sposób związaną. Nie ma co sprytne dzieciaki.
-Masz racje, są świetni.
-Czy ktokolwiek widział moją torbę z jedzeniem tą z Myszką Mikey Niall wiem, że to ty widziałem cię jak się obok niej kręciłeś!
-Hej- podniosłem ręce w obronnym geście- dlaczego zawsze ja .
-Gdybyś co chwile czegoś nie wyżerał to bym nie miał podejrzeń.
-Chodzi ci o tą z Myszką Mikey i Minnie..?- Zapytał Zayn 
-Tak skąd wiesz?
-Bo to ja ją ukradłem.
-Jak mogłeś tam były moje banany! Jak mogłeś ty ty! Lepiej zacznij uciekać bo jak cię znajdę to pożałujesz.
Wylecieli z pokoju a ja się zaśmiałem
-muszę iść do łazienki, zaraz wracam.
Wyszedłem z pokoju i udałem się w stronę toalety. Po drodze spotkałem Taylora. Pogadałem z nim przez chwilę i wszedłem do środka. Od razu podszedłem do zlewu i opłukałem twarz zimną wodą. W tym tygodniu to już nasz trzeci koncert i jestem strasynie zmęczony.  Parę włosów spadło mi na czoło, więc spojrzałem w lustro i zacząłem je poprawiać. Jednak kiedy zauważyłem w nim drugą postać,  gwałtownie się odwróciłem. Była to brunetka o zielonych oczach. Patrzyła na mnie zszokowana i wystraszona.  Nie wiedziałem co powiedzieć. Jedyne słowa jakie zdołałem z siebie wykrzesać to :
-To ty.- zbliżałem się do niej powoli. Ona jednak szybko wyskoczyła przez okno. Podbiegłem do drugiej kabiny i delikatnie się wspiąłem aby mieć możliwość zobaczenia czegokolwiek przez okno. Jednak moją uwagę przykuła maska spoczywająca na parapecie. Była niebieska, w niektórych miejscach ozdobiona brokatem z różnymi dziwnymi wzrokami. Dziewczyna musiała ją zgubić. Wyszedłem z kabiny cały czas wpatrując się w przedmiot znajdujący się w moich rękach. Kiedy drzwi gwałtownie się otworzyły, dłonie schowałem za siebie, a na twarzy wymusiłem delikatny uśmiech.
-Wszystko w porządku Niall?- zapytał troszkę Taylor.
-Tak tak, jak najbardziej wszytko dobrze. 
-Po prostu długo nie wychodziłeś, myślałem, że coś się stało. Przepraszam, już nie przeszkadzam.
Zamknął za sobą drzwi przez co mogłem odetchnąć. Spojrzałem na znalezisko. Mam ją dopiero od chwili, a już mogłem wpakować się w kłopoty. I co ja mam teraz zrobić? 

*czyli jedna ręka w górze jedna w dole i na odwrót



JEŚLI CHCESZ BYĆ INFORMOWANY O ROZDZIAŁACH NAPISZ SWÓJ TT W ZAKŁADCE INFORMOWANI :)

Jeśli to przeczytasz zostaw najmniejszy komentarz 
Bardzo mi na tym zależny :)

5 komentarzy:

  1. Świetny rozdział <3.
    Czekam na kolejny !
    luv ya' :**

    OdpowiedzUsuń
  2. No to mamy pierwsze ich spotkanie :3 Ajajaj :D
    Bardzo fajny rozdział :)
    Czekam na nexta xx
    @droowseex

    OdpowiedzUsuń
  3. świetny rozdział, czekam na nastepne, pozdrawiam, życze oczywiście weny! :) i zapraszam do mnie http://terrible-fanfiction.blogspot.com/ licze na szczerą opinię ♥ @seksijanoskians

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten moment jak Alice ucieka z tej łazienki to mi się kopciuszek skojarzył i sobie myślę że ona coś zapomniała czy zgubiła i czytam dalej i bum maska haha świetny rozdział. Trochę mi przypomina "kopciuszek roztańczona historia" ale jest naprawdę super. Do następnego ily @AshIsHungry

    OdpowiedzUsuń
  5. Jezu cudowny .. jejku masz talent ze no nwm.. moge tylko zazdrościć xx
    Życze dużo weny.. I jestem ciekawa jak to sie wszystko rozwinienxd
    Lov ya <3

    OdpowiedzUsuń